Niech Trzaskowski weźmie Pałac
Czasem zmiana jest dobra, bo jest zmianą. Władza zużywa, władza psuje, władza rozleniwia – i taki jest PiS: zużyty, popsuty, rozleniwiony. Nie zasługuje na to, żeby dalej mieć Sejm, rząd i prezydenta.
A tak się składa, że Andrzeja Dudę może zastąpić tylko Rafał Trzaskowski; gdyby do 51 proc. dobijał kandydat lewicy, ta notka zaczynałaby się tytułem: „Niech lewica przejmie Pałac”.
Jestem świadom, że Pałac w rękach Platformy będzie dla wielu niekomfortowy. Ale takie są prawa demokracji – że jedni wygrywają, drudzy przegrywają.
I sprawa najważniejsza – istotą demokracji nie jest zmiana rządu czy prezydenta, lecz poczucie wpływu, poczucie bycia reprezentowanym. Wyborcy opozycji są niedoreprezentowani od lat, co dla klimatu społecznego w Polsce już jest niedobre, a z czasem stałoby się fatalne. I to tyle.
Najwytrwalsi czytelnicy tego bloga mogą mieć poczucie, że już coś podobnego kiedyś czytali. Istotnie, notka ta jest autoplagiatem tekstu z jesieni 2015 r., gdy napisałem „Niech PiS weźmie tę władzę”. Co skądinąd nie spodobało się wielu moim koleżankom i kolegom.
Dziś dodam jeszcze parę zdań. Demokracja, żeby być demokracją, potrzebuje systemu bezpieczników. Nie jest z definicji źle, gdy rząd i prezydent są z jednej partii; źle zaczyna się dziać wtedy, gdy przestają działać wszelkie inne instytucje kontrolujące rządzących. Gdy Trybunał Konstytucyjny staje się ponurą autoparodią, gdy misją telewizji publicznej jest polowanie na polityków opozycji, przychodzi czas na zainstalowanie bezpieczników. 12 lipca obywatele mają szansę to zrobić.
Komentarze
W moim liceum na sali gimnastycznej uczniowie przedstawili spektakl w reżyserii polonisty o rewolucji październikowej w którym ze sceny pada okrzyk: Towarzysz Lenin niech żyje! Na co uczeń w publiczności jeszcze głośniej odkrzyknął: Niech żyje! Nasz wychowawca niezadowolny ruszył między uczniów zaprowadzać porządek.