80 proc. Morawieckiego
Znów słyszę, jak Mateusz Morawiecki publicznie mówi o „80 proc. mediów”, które są „w rękach naszych przeciwników”. Premier głosił to na wiecach, mówił to w Parlamencie Europejskim, teraz powtarza to w Sejmie.
Pierwszy odruch jest taki, żeby wejść w tę rozmowę i zdemaskować twierdzenie Morawieckiego jako oczywiste kłamstwo. Jakie 80 proc.? Pod względem tytułów? Nakładów? Liczby odbiorców? TVP, jeśli wierzyć prezesowi Jackowi Kurskiemu, a przecież jemu trudno nie wierzyć, codziennie bije na głowę konkurencję pod względem liczby widzów. A nawet jeśli nie bije, to nijak nie da się przeprowadzić tezy, że na rynku telewizyjnym media opozycyjne mają przewagę 80 do 20 proc. Prasa drukowana? Pełne spektrum: „Gazeta Polska”, „Sieci”, „Do Rzeczy”, „Gazeta Polska Codziennie”; tytuły te kochają rząd i PiS na różne sposoby, ale z całą mocą. Czy „Gazeta Wyborcza”, „Newsweek” i „Polityka” mają przewagę 80 do 20 proc. nad wspomnianymi tytułami? I jak tę przewagę mierzyć? I czy tygodnik „Gość Niedzielny” jest rządowy czy opozycyjny?
Można dalej ciągnąć tę wyliczankę, przypominając o Polskim Radiu, Radiu Maryja, portalach wpolityce.pl czy niezalezna.pl, porównywać, prostować i kpić, że przecież nikt Polakom nie zabrania korzystać z mediów bliskich rządowi i że nikt z opozycji nie stoi za spadkami czytelnictwa tego czy owego tytułu – ale to jest w gruncie rzeczy absolutnie bez sensu.
Kłamstwo w sprawie procentów nie jest bowiem w słowach Morawieckiego najgorsze. Znacznie gorsze jest to, że premierowi demokratycznego państwa, przychodzi w ogóle do głowy dzielenie mediów na „nasze” i „wasze”. Nieco milej byłoby, gdyby media były oceniane za jakość: rzetelność, bezstronność, dogłębność, ale i wtedy wolałbym, żeby nie robił tego publicznie szef rządu.
Bo jakie stosuje kryteria? Po godzinach, gdy akurat nie szykuje mowy o zasypywaniu podziałów i budowie wspólnoty, skacze po kanałach i notuje: „wasz”, „nasz”, „wasz”? Przyznaje jakieś punkty za poszczególne materiały? Autorów? Kraj ojczysty właścicieli? Czy Polsat jest „wasz” czy „nasz”? Czy „Dziennik Gazeta Prawna” jest „wasz” czy „nasz”? Czy „Wprost” jest pisowski czy antypisowski? Czy jak w RMF FM występuje Krzysztof Ziemiec, to RMF na chwilę robi się „nasz”? No i, last but not least, co z Pudelkiem?
Intrygujące jest wreszcie pytanie, co kryje się za tym podziałem. Czy „nasze”, to te, którym mogą płacić spółki skarbu państwa? A „wasze” to te, które należałoby spolonizować i zdekoncentrować? Albo chociaż postraszyć, żeby były milsze dla władzy?
Komentarze
To nie jest podział dla Pana czy dla mnie tylko dla pisowskiego elektoratu. Ten elektorat święcie wierzy, że gdzieś tam, naprawdopodobniej za Odrą a kto wie czy i nie za Bugiem, czai się niczym stalowe zagony Guderiana, 80procentowy potwór medialny i to on jest powodem wszelkiego zla bo gdyby nie on, to już dawno zamiast 500plus, każdy dostawałby przynajmniej trzykrotnie więcej.
To byłoby nawet śmieszne, gdyby nie bylo tak tragiczne a jakakolwiek dyskusja na ten temat mija się z celem. Onegdaj, wbrew rozsądkowi spróbowałem zainicjować taką interakcję na Salon24 (gdzie pomijając oszołomów i zawodowych cyników nie brakuje przecież inteligentnych ludzi) i więcej tego już nie zrobię. Wygodniej i przyjemniej walić głową w ścianę lub kopać sie z koniem. Bajeczka o „wrogich mediach” powstała za pierwszego rządu koalicji i z czasem przerodzila sie w jeden z kanonów pisowskiej wiary. A w dyskusjach z wiarą nawet najlepsze argumenty skazane są z góry na porażkę.
..zapewne duma rozpiera Kornela Morawieckiego ,slyszac ,,madrosci,, synka ktory gada jak za czasow betonowej komuny ! panie Kornelu czy tak pan wychowal syna ??? tak kocha Polske polowicznie bo reszta mniej kocha bo nie byla u pana Rydzyka !!
Morawieckiego mam od dłuższego czasu dość, bo nieustannie rozmija się z prawdą.
Autor wymienia m.in. „Politykę” jako medium opozycyjne. Ale nie tylko z tym tytułem jest problem. O ile bowiem rząd ma bezpośredni wpływ na swoje (i publiczne, i te prywatne) media, o tyle opozycja może mieć wpływ co najwyżej na Oko.press.
Nie sądzę, żeby redaktora naczelnego wybierała opozycja. Nie jest tak zapewne również w przypadku Gazety Wyborczej ani innych mediów, nad którymi kontroli nie sprawuje rząd. Nawet więc jeśli prawdą jest to, co mówi premier, że 80 proc. mediów nie podlega rządowi, to z tych 80 proc. ledwie niewielki ułamek podlega opozycji. Reszta to wciąż jeszcze wolne media, choć piszczą i płaczą, to nie zawładnęła nimi ani koalicja, ani opozycja. Czasem – mam wrażenie – większy mają wpływ na opozycję niż odwrotnie.